środa, 31 sierpnia 2016

To, co umysł zapomniał, pamięta ciało. Wspomnienie #2.1 Ból rozdziewiczania

Mam dwadzieścia siedem lat i nigdy nie byłam u ginekologa. Nie używam tamponów, chociaż bardzo bym chciała. Nie uprawiam seksu penetracyjnego mimo, że osoba z którą jestem jest bardzo czuła i bezpieczna. Przez dziesięć lat związku udało nam się to może kilka razy. I wcale tutaj nie chodzi o osobę trzecią. Sama też nie jestem w stanie się tam dotknąć.

Odkąd pamiętam "to miejsce" dla mnie nie istniało. A kiedy istniało, czułam tam ból lub przeszywający dyskomfort, który powodował zgięcie mojego ciała. Wyobraźcie sobie moment, w którym idziecie z kimś do łóżka bo tego chcecie, ale w pewnym momencie musicie wypalić: "tylko we mnie nie wchodź".

Ból jest nie tylko miejscowy. W pewnym momencie pojawiają się mdłości, ból w klatce piersiowej. Ból duszy. Jakkolwiek głupio może to brzmieć. Tak. Dusza też wtedy boli.

Myślałam, że z czasem to przejdzie. Przecież też miewam fantazje, marzę o takim seksie. Niestety jest to poza moim zasięgiem. I nie mogę w to uwierzyć, że chociaż nie jestem w stanie sobie przypomnieć wszystkiego, to moje ciało pamięta to cholerne zło, które ktoś mi wyrządził.

Wczoraj uprawiałam seks, a po wszystkim zasnęłam na chwilkę. Niestety obudziłam się z tym samym uderzeniem adrenaliny, moje oczy otwarte, ciało gotowe do obrony. I przypomniałam sobie jak powstało to uczucie.

Było tam takie pochylone drzewo. Położyli mnie na nim, nie pamiętam kto mnie rozebrał. Dużo mówili i rechotali obleśnie. Rzucali dziwne komentarze seksualne, których nie rozumiałam. Zmroziło mnie, nie krzyczałam, nie uciekałam. Milczałam w bezruchu. Któryś z nich nieumiejętnie próbował wsadzić mi penisa. Pamiętam grymas na mojej twarzy, jęki bólu i słowa "to boli". Ale dalej próbował. I to było dokładnie to samo uczucie, które odczuwam do dzisiaj.

Potem odwrócili mnie na drugą stronę. Dotykali moich pośladków, komentowali je i ocierali się o nie. Ktoś wsadzał tam penisa, nie do środka, ale między pośladki. Potem ktoś w ramach żartu uderzał swoim tyłkiem o mój śmiejąc się przy tym, używając słowa "dupczenie". To było poniżające. Do dzisiaj nienawidzę tego słowa. Bardzo trudno było mi je napisać. Nie mogłabym go wymówić. Nie jestem w stanie słuchać kiedy ktoś tak mówi o seksie, choćby w żartach. Później znowu ktoś próbował we mnie wejść. Wszyscy wydawali takie zwierzęce odgłosy.

A ja spokojnie czekałam na zakończenie. Może nawet uśmiechałam się do nich od czasu do czasu. Nie potrafiłam przyznać, że to co się dzieje nie skrzywdziło mnie. A potem, że miało miejsce. Czekałam na koniec w ciszy chociaż w środku krzyczałam.

A czy wtedy straciłam dziewictwo? Fizycznie? Nie wiem i nigdy się nie dowiedziałam. Wiem, że krew nie pojawia się zawsze, ale wtedy jej nie było. Przynajmniej jej nie pamiętam.

1 komentarz:

  1. ten co wczesniej1 września 2016 20:53

    Przepraszam....żadne słowa nie opisza tego co czułem czytając. Nie czuje się upoważniony... Przeczytałem, wyslucalem.

    OdpowiedzUsuń