środa, 21 września 2016

Sesja uwalniająca nr 2

Poprzednia sesja była tylko wprowadzeniem, zarysowaniem problemu dla mojej terapeutki (i dla mnie?). G stwierdziła, że zabierze mi karteczki (na poprzedniej sesji darłam je na drobne kawałeczki) bo nie powinnam się rozkojarzać i nakierowywać swoje myśli na inne zajęcia. Na koniec ustaliłyśmy, że mogę mieć takie dwie do podarcia. Jednak koniec końców nie podarłam ani jednej. Zamiennie zaczęłam chodzić nerwowo po całym gabinecie. Na szczęście ćwiczenia oddechowe pomogły mi się uspokoić. Włączyłam dyktafon i zaczęłyśmy z grubej rury.

Zaczęłyśmy od placu zabaw. G poleciła mi skupić wzrok na jednym punkcie lub zamknąć oczy. Następnie opowiadać o wszystkim w czasie teraźniejszym. Muszę przyznać, że było to okropne. Kilka razy musiała mnie poprawiać bo z całych sił uciekałam w czas przeszły. I wiecie? Widziałam to wszystko z perspektywy małej dziewczynki. Czułam zapachy, ciepło słońca, słyszałam to cholerne szumienie liści. Byłam przerażona.

- Okej, w skali od 1 - 10, przy czym 1 to najmniej, a 10 to najbardziej; jak bardzo się teraz boisz?
- 8 - powiedziałam roztrzęsionym głosem, a łzy napływały mi do oczu.
- Więc kontynuujmy.

Przypomniałam sobie, w jaki sposób pozbyli się moich przyjaciół z podwórka. Z jednego z nich zaczęli się naśmiewać, komentować jego tuszę. Tak bardzo banalnie podsunęli mi pomysł na to, że nie będziemy się bawić z "grubymi". I zobaczyłam w końcu, że dwóch z nich jest łysych, a jeden z nich miał krótkie włosy. Znowu słyszałam ich rechoty i wulgarne odzywki. Zauważyłam tutaj ważne odniesienie do mojego aktualnego życia. Boję się miejsc publicznych, knajp. Kiedy słyszę te rechoty i głośniejsze rozmowy automatycznie odnoszę to do czegoś złego. I nie działa to tak, że mogę sobie przetłumaczyć, że przecież to nic złego, że ludzie się dobrze bawią, że się po prostu śmieją. Moje ciało reaguje strachem i chce uciekać. To chyba taki alarm, reakcja na to co moje ciało doświadczyło w przeszłości - bo od tych śmiechów wszystko się zaczęło.

Kiedy leżałam na tym drzewie, i zaczęli robić to co robili, G zapytała mnie co widzę. Nie wiem czy mój umysł nie chce tego pamiętać i wyparł to całkowicie, ale jedyne co wtedy widzę to niebo ukryte za gałęziami i liściami. To musiało być lato, lub wiosna. Ludzie przechadzali się tuż obok. Słyszałam ich rozmowy, tupanie obcasów, szczekanie psa. I ten cholerny szum liści. Mniej więcej w tym momencie liście zaszumiały w rzeczywistym świecie, tuż za oknem gabinetu. I wtedy coś mi się stało. Cała zaczęłam się trząść, zaczęłam krzyczeć na moją terapeutkę. Byłam taka nieuprzejma. Strasznie głupio mi się zrobiło z tego powodu. Na szczęście G zamknęła okno w kilka sekund. Kazała mi oddychać. I kontynuować.

Kiedy poszłyśmy o krok dalej, pojawił się znany mi wcześniej ból fizyczny. I zaczęłam czuć te łapska na moich udach. Nienawidzę tego. Myślałam, że umrę. G zorientowała się, że zmierzam ku granicy mojej wytrzymałości. Wyskoczyłam z siedzenia otrzepując swoje nogi. I przerwałyśmy sesję.

- Od 1 do 10 jak bardzo się bałaś?
- 10. Tysięcy.

G zaproponowała mi wzięcie półtoratygodniowej przerwy od sesji. Ale musiałam obiecać, że nagrania będę odsłuchiwać niemal codziennie, z zamkniętymi oczami - nie w trakcie wykonywania czynności. Całkowite skupienie. Jeśli zadania nie wykonam wystarczająco pilnie, będziemy musiały wrócić do podstaw. Szczerze mówiąc minęło już kilka dni od ostatniej sesji, a ja nie odsłuchałam taśmy ani razu. Boję się.

WNIOSKI:

Często po takim "hardkorze" na sesji, czy po "spowiedzi" u kogoś bliskiego pojawia się u mnie uczucie ulgi. Dzisiaj już wiem, że nie warto było dusić tego wszystkiego w środku. Zamęczyłam swoją duszę prawie na śmierć.

Druga sprawa polega na tym, że mówienie o tym, pisanie, słuchanie pomaga mi przełożyć przeszłość na teraźniejszość. O wiele lepiej rozumiem teraz swoje emocje, uczucia, reakcje, fobie. Rozumiem jakie są ich źródła. To bardzo pocieszające. Bo nie czuję się już jak jakiś dziwoląg, który idzie z prądem tych emocji, reakcji itd. Zrozumienie ich, pomaga mi w ujarzmianiu ich.

Jestem otwarta na kolejne odkrycia.

4 komentarze:

  1. Chcę napisać do Ciebie mejla, ale nie widzę adresu.

    OdpowiedzUsuń
  2. Paradoksem w tym wszystkim jest fakt, że przeszłość tak czy siak pozwala nam żyć...

    OdpowiedzUsuń
  3. Paradoksem w tym wszystkim jest fakt, że przeszłość tak czy siak pozwala nam żyć...

    OdpowiedzUsuń